Rozmawiałam ostatnio ze znajomym o życiu pośmiertnym poetów. Według niego Miłosz jest ciągle obecny, a Herbert – mimo że stworzył własny język – znikł, został tylko jako strażnik moralności na sztandarach prawicy. Jak to jest z Herbertem?
Trzeba zacząć od tego, że każdy miał innego Herberta. To niezwykły przypadek, że jednego poetę czytało się w tak różny sposób. Herbertów, mam wrażenie, jest przynajmniej czterech.
Jest Herbert zawłaszczony politycznie, spiżowy, ten, który nie dał się komunie, ten od „tak, tak, nie, nie”. Kilka wierszy przesłoniło całą skomplikowaną poezję, ale kiedy politycy cytują „Potęgę smaku”, to potrafią przekręcić nawet tytuł.
Jest Herbert z wiersza „Dlaczego klasycy”, wobec którego buntowała się polska młoda poezja ostatnich dwudziestu lat, stając po stronie „małej rozbitej duszy z wielkim żalem nad sobą” i tej niewartej uwagi prywatności, i rozbitego dzbanka.
(…) jeśli tematem sztuki
będzie dzbanek rozbity
mała rozbita dusza
z wielkim żalem nad sobą
to co po nas zostanie
będzie jak płacz kochanków
w małym brudnym hotelu
kiedy świtają tapety.
Jest wreszcie Herbert ciemny, niejednoznaczny, czytany w oderwaniu od polskiego kontekstu. Mówiła mi o nim kilka lat temu Alissa Valles, autorka przekładów i zbioru jego wierszy zebranych po angielsku: – W swoich najbardziej ponurych i moim zdaniem najlepszych wierszach nie znajduje schronienia ani w podmiocie lirycznym, ani w nakazach etycznych. Zauważyłam, że amerykańscy poeci z mojego pokolenia również są bardziej zainteresowani tym aspektem twórczości Herberta niż poetą cnót obywatelskich. Obecna dekada jest mniej optymistyczna niż lata sześćdziesiąte ubiegłego wieku. Za Charlesem Simikiem można go nazwać „metafizykiem ciemności”. Taki jest też ten Herbert z ostatniego, nieukończonego tomu „Epilog burzy”, ważnego i dla mnie.
Jest też Herbert klasyczny – tak zadomowiony w kulturze antyku, że zamiast używać, jak inni, odniesień antycznych – staje się kolegą po fachu pisarzy starożytnych. Nie tylko dokonywał reinterpretacji mitów i nie tylko odwoływał się do Homera, ale sięgał po wersje mitów mało znanych albo bawił się sprzecznymi wersjami opowiadania o tej samej postaci z mitologii. I ten Herbert podzielił los całej kultury klasycznej, która znikła ze szkół w Polsce razem z lekcjami łaciny. Na naszych oczach kultura klasyczna przestaje być kodem kultury.
Jednak kilka pokoleń ciągle mówi Herbertem – wszedł do języka bardziej niż jakikolwiek poeta XX wieku. Nie miał uczniów ani naśladowców. Słyszy się czasem, że jest niemodny, bo postawy, które proponował, nie pasują do dzisiejszego świata. No właśnie, Herbert, jak słusznie mówił Ryszard Krynicki, wpadł w pułapkę uproszczenia, redukcji do postawy (wyprostowanej). Tymczasem, gdy się go czyta dzisiaj, okazuje się, że te wiersze nie są tak proste i jasne, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Znakiem Herberta są nieoczywistość, zwątpienie i ironia. Wspaniała.
(…) To co po mnie zostanie nie będzie przedmiotem tragedii
Ani nam witać się ani żegnać żyjemy na archipelagach
A ta woda te słowa cóż mogą cóż mogą książę („Tren Fortynbrasa”)
29 października o godz. 10:29 26915
Rzeczywiście chyba Herbertowi zaszkodziło uwikłanie i w konsekwencji zawłaszczenie przez prawicowy grajdołek sceny politycznej, a może po prostu inni wielcy(szczególnie Miłosz) wychodzą bardziej na przeciw oczekiwaniom tych którzy od czasu do czasu wyciągają rękę w kierunku półki z książkami.
I nie wszystko można tłumaczyć przepracowaniem, jak to było w przypadku obecnej francuskiej minister kultury która przyznała, że nawał obowiązków służbowych nie pozwolił jej nie tylko z zapoznaniem się z dorobkiem Herberta, ale w tym czasie (okres 2 lat) nie przeczytała żadnej książki.
A dorobek tegorocznego laureata literackiego Nobla – Francuza Patricka Modiano – -zna jedynie z Wikipedii.
Tak jak ja zresztą.
Ale chwilowo oddaje się innym zajęciom.
29 października o godz. 11:52 26916
Pani Justyno, dziękuję za piękny tekst. A „nieoczywistość, zwątpienie i ironia” tak bardzo widoczne są w moim ukochanym wierszu Herberta -„Powrocie prokonsula”.
Pozdrawiam Panią serdecznie!
29 października o godz. 13:28 26917
„…
tak się miesza
tak się miesza
we mnie
to co siwi panowie
podzielili raz na zawsze
i powiedzieli
to jest podmiot
a to przedmiot…”
Do Herberta zawsze wracam i zawsze będę [‚]
Zaszczepiony mi na lekcji polskiego w 5 klasie podstawówki wiele lat temu (Pan od przyrody) pozostanie w moim sercu na zawsze. Niestety zgadzam się, ze całe to polityczne uwikłanie nie dodało mu popularności, poezja przegrała z historią, szczególnie – jak w moim przypadku – tylko w kontekście polityki opowiadała o Nim moja Pani Polonistka w liceum… Nie dane było moim kolegom się rozsmakować… Szkoda mi ich.
29 października o godz. 15:57 26918
No nie, Herbert był jeden, jedyny, niepowtarzalny, posiadał niebywale celny – jak pokazała historia – osąd rzeczywistości w czasach, kiedy wszyscy kierowali się chciejstwem oraz emocjami związanymi z przemianami politycznymi w Polsce. To on, jako jeden z niewielu rozgryzł był umieszczonego przez masonerię na piedestale Adama Michnika w tri miga i swoją konkluzję przekazał expressis verbis całemu światu, choć nie było wówczas łatwo wystąpić przeciwko fałszywemu prorokowi, mitowi wolnościowca oraz demokraty, przeciwko Judaszowi Solidarności, który wraz ze swymi żydowskimi kumplami zrobił prewencyjny kepisz w archiwach, i nazwać go kłamcą.
„Michnik jest manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca. Oszust intelektualny.” Zbigniew Herbert
29 października o godz. 16:13 26919
Okazuje się ,że Herbert jest dobry na każdą okazję.
Oczywiście 11 listopada to data dla” herbertologów” obowiązkowa, ale zwolennicy małych ojczyzn i zbliżających się szybkimi krokami wyborów samorządowych również znajdą coś dla siebie:
„Żegnaj książę czeka na mnie projekt kanalizacji
i dekret w sprawie prostytutek i żebraków
muszę także obmyślić lepszy system więzień”
Ten fragment to oczywiście ” Tren Fortynbrasa”.
29 października o godz. 23:17 26920
Transfromacja stworzyła nowy obraz Polski do którego już się nie odnoszą poetyckie zawodzenia z okresu PRL-u. Herbert również znalazł się w próżni stygmatów i tatuaży jakie odróżniają czasy PRL-u od czasów sanacji , czy III RP. Poezja odnosząca się realiów świata za oknem poety, starzeje się najszybciej.
1 listopada o godz. 17:56 26921
Oj, a ja nie lubię poezji Herberta. W moim odczuciu jest pretensjonalna i nadęta do ostateczności. I jego roli Katona też nie trawię. Dobrze, że ma swoich zwolenników, bo inaczej to jeszcze sięgałby do tych półek?
3 listopada o godz. 13:52 26922
Dlaczego Herbert jest nie obecny? Bo Herbert marnym poetą był. „kiedy nikt jego wierszy nie otwiera, wtedy dopiero poeta umiera” cytat z pamięci. Zastanówcie się. Dlaczego dalej mimo że komuch okrutnie uwikłany i zawłaszczony żyje Broniewski, Żyją : Gałczyński, Osiecka, Szymborska. no dlaczego. Bo ich poezja jest doskonała. Miłosz pewnie we fragmentach przetrwa bo wielu zapamiętał ” Który skrzywdziłeś” a co możemy tak bez namysłu zacytować z Herberta?
5 listopada o godz. 11:58 26923
ogrodnik2:
twoja argumentacja przywołana po to aby dowieśc, kto wielkim poetą był (jest) powala z nóg.
Istotnie, wciąż bowiem żywe są cytaty z wielkich poetów:
– Bogdana Olewicza: „było nas trzech, w każdym z nas inna krew…”,
– Rysia Riedla” „o wiktorio moja wiktorio, dlaczego mam cię tylko w snach…”
– Róży Cipcialińskiej: „kochaj mnie do rana, oj dana, dana…”,
wystarczy właczyc radio.
Herbert jest księciem poetów. Dla odbiorców o określonym stopniu wrażliwości intelektualnej. Z naciskiem na „intelektualnej”.
5 listopada o godz. 12:25 26924
Pani Justyno, w uzupełnieniu mego wpisu sprzed chwili zgłaszam postulat, by przybysze goszczący na Pani blogu nosili krawaty.
Celem uniknięcia sytuacji, która stac się może zarzewiem awantury.
Ad rem:
istnieje hipoteza, która mówi, że Herbert, kilkakrotnie poważnie brany pod uwagę przy kolejnych rozdaniach Nobla, utracił szansę przez to, że oprócz tego, iż zaczął publicznie deklarowac swój patriotyzm (co za niemodny termin!), to jeszcze miał czelnośc odnieśc się do zachowań swych kolegów – literatów w niesłusznym okresie I połowy lat 50-tych („Hańba domowa” Trznadla).
A spektakularne zerwanie przyjaźni z Michnikiem dopełniło reszty.
Niepoprawnośc polityczna jest dziś tym, czym było kiedyś pospolitowanie się ze służbą. Wyklucza z salonu.
9 listopada o godz. 10:00 26925
Nie wiem, czy był marnym, ale był na pewno inny. Być może brakowało mu dystansu do samego siebie.
Za dużo oczekiwał od Herberta jako poety, a że konkurencja była spora to i efekty przy końcu życia średnio pasujące do formatu jego wcześniejszej twórczości.
Przykład.
Wiersz „Chodasiewicz”.
Który od strony warsztatu (szczególnie patrząc na wcześniejsze wiersze Herberta) raczej mierny, a i przesłanie wiersza (śmiesznie to zabrzmi w kontekście Pana Cogito) raczej zalatujące zwykłą polską zawiścią .
Przypominam , że impulsu do napisania wiersza użyczył Herbertowi sam Milosz. A raczej jego sukcesy.
14 listopada o godz. 11:38 26926
Piękny wpis.
Herbert zawsze był elitarny. Do pop-kultury przedostało się kilka wierszy, których przesłanie uprościli na użytek bieżącej polityki min. Kaczmarski i Gintrowski.
Fragment jednego z jego listów do Miłosza: „…zadaniem poety jest ukazywać piękno, ale też prawdę, czyli grozę…” dobrze opisuje jego poezję. Będą nią zainteresowani nieliczni, niełatwo jest uciec od „..mowy jak piasek i czarnej piany gazet..”. Ale moim zdaniem przetrwa pokolenia.